środa, 8 grudnia 2010

Pisze tego posta po raz 3. Jesli teraz padnie prad, to przykro mi, nic sie tu nie pojawi przez dluzszy czas.
Wracajac do tematu... Mialo byc zdjecie swiatyni, ilustracja poprzedniego posta.

To jest typowa Keralska swiatynia. Wzdluz jej scian plona lampki, co naprawde uroczo wyglada. Sloniom zrobilam film, ale wrzucanie go w tych warunkach do netu, to dla mnie za duze nerwy. (I chyba na dodatek wlasnie zepsulam klawiature).
Kerala promuje sie haslem "God's own country" i ma ku temu powody. Caly czas swieto w jakiejs swiatyni, wieczorem meczety wzywaja na modlitwy, przy ulicy slychac msze dobiegajaca z kosciola (katolicki, protestancki, syryjski - dy wyboru), a najbardziej turystyczna uliczka prowadzi do przepieknej synagogi.

Dla zrestartowania spokoju, obrazek-pocztowka z Kerali. Pozornie sielska codziennosc. Tez nie do konca miejscowa, bo zdjecie zrobilam w Fort Kochi, pieknej i sielskiej i zielonej enklawie zagranicznych turystow. Glownie tych lepiej sytuowanych tym razem.

Na nabrzezu Fortu Kochi sa wybudwane pomosty z calym skomplikowanym osprzetem do polowu ryb za pomoca "chinskich" sieci. Pomoglam jednej z grup rybakow. Z rozbrajajaca szczeroscia oznajmili mi, ze teraz nie jest sezon na ryby, to w lutym, marcu. Teraz, od listopada do stycznia, jest sezon na turytow. Cos tam dla nich wyskrobalam i wtedy zaczeli mi tlumaczyc lamana angielszczyzna, ale z wyraznym brytyjskim akcentem, ze kazde stanowisko nalezy do kogo innego. Wlasciciele zatrudniaja robotnikow do ich obslugi. Teraz jest troche problemow z rzadem stanowym, bo ten wymyslil sobie, ze sieci stoja na jego ziemi. No a gdzie maja stac, pytaja rybacy, skoro morze zabralo plaze podczas ostatniego tsunami?

Ta rybe, ta rybe pani wezmie, my usmazymy i bedzie lunch!

4 komentarze:

zmowa pisze...

I co dalej? Zaglądam i zaglądam, a tu nic...

Anonimowy pisze...

Magda, musisz zacząć korzystać z jakiegoś RSS readera ;) nie będziesz musiała cały czas zaglądać, a i tak nie przegapisz niczego

km pisze...

No to niech pan nauczy panią jak to się robi!

Anonimowy pisze...

Magda niechętnie się ode mnie uczy. :D