Sie rozchorowalam.
"Tak, mowi mi Ola, zawsze mnie przestrzegano, ze to taka pora roku". "Of course, mowi mi Heidi, everybody is sick in the office". No to jak mialam sie nie rozchorowac? Na dworze - goraco albo pada - tak czy siak konczy sie mokrym ubraniem i lepiacymi sie do glowy wlosami. A potem hop do klimatyzowanego biura, gdzie wszyscy charkaja.
Mialam pelne prawo.
Moze jest w tym troszeczke mojej winy. Jem byle co, a podobno dobra dieta dziala cuda. A ja mikrofalowki ciagle nie rozpracowalam i jem co znajde na ulicy. Juz byly kurczaki, ryby, surowe owoce, warzywa i nic mi zoladka nie zaatakowalo. Dopiero teraz mnie zaatakowalo przeziebienie. Durne swinstwo.
Coz, wielu bengalczykom by sie przydala lepsza dieta. Heidi wczoraj byla na specjalnym wykladzie o dobrym odzywianiu. Oczywiscie, absolutnie nic, co jedza bengalczycy nie jest zdrowe: slodycze w duzych ilosciach, przepyszne Rollsy smazone czesciowo na glebokim tluszczu, a jak juz pojawia sie jakies warzywa, to tez obciekajace tluszczem i w towarzystwie plackow. Nawet herbata jest przeslodka.
No i ta kultura wpychania zarcia w ludzi. Ola podczas pewnej kolacji powiedziala, ze juz jest pelna i nic wiecej nie zje. Swiatli ludzie, nie wmuszali w nia wiecej. Przyniesli deser. Ola mowi "przeciez juz nie moge!" A oni: "ale to nie jest jedzenie, to slodycze".
Bengalczycy jedza i jedza i sa grubi i potem choruja na cukrzyce, ale przynajmniej anoreksja nie chodzi po wybiegach, nie reklamuje sie na wielkich billbordachi nie gra zdrowej w telewizji. Wiekszosc ubran ma metke "L". Ostatnio w gazecie narzekano na jakas aktorke, ze za bardzo schudla i stracila swoje ponetne ksztalty.
Tak... W Polsce wszystko jest na mnie za male, a tu wszystko jest na mnie za duze. Srodek wypada gdzies tak... na Bliskim Wschodzie. Jeszcze tylko dobrac odpowiednia dlugosc rekawow i nogawek (to pewnie bedzie os polnoc-poludnie) i znajde idealne sklepy dla siebie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz