piątek, 9 listopada 2012

Kerala.



Nie wiadomo czy to siła sugestii, czy najprawdziwsza prawda. Naganiają, ale jakby mniej. Namawiają, ale dyskretniej. Reklamują wycieczki, ale delikatniej (choć owszem, wszystko jest oblepione plakatami).

W książce przeczytanej przez P. było napisane, że lotnisko w Kerali jest zarządzane wzorowo. I faktycznie, lotnisko malutkie, ale czyściusieńkie (P. zapewnia, że w każdym pisuarze była kostka zapachowa), wszystko poszło sprawnie, bagaże wyjechały, a taksówkę udało się zamówić bez przepychanek z kierowcami. Wszyscy grzecznie czekali przy stanowisku PrePaid, gdzie klienci płacą z góry. Zupełnie co innego, niż w Kalkucie, gdzie przy takim samym stanowisku mokła tylko zdenerwowana i skotłowana kolejka turystów, a taksówkarze chodzili z boku i wykrzykiwali nieprzyzwoite ceny złośliwie się uśmiechając. 

Dzisiaj podeszliśmy do kilku rykszarzy zbitych w kupkę, żeby nas zawieźli na stację kolejową. Pokiwali do nas głowami i skierowali na… początek kolejki. Bo to był normalny postój, jak w Polsce. Zrobiło nam się trochę głupio, że jesteśmy tacy niewychowani. 

Ale największym przeżyciem była budka z sokami. Na pozór normalna, jakich mijaliśmy w Kalkucie i Delhi. Tylko, że ta była skomputeryzowana i pan wydawał rachunek. Piękny taki, lśniący, ciągle jeszcze jest na honorowym miejscu w portfelu P. Nie mamy zdjęcia budki, ale mamy zdjęcie człowieka, który nie mógł się zdecydować, więc kupił sobie dwa soki na raz. Melonowy i ananasowy.


Ach, bym zapomniała. Tam, w Bengalu, też rządziła Komunistyczna Partia Indii (Marksistowska), trzymała się dłużej i mocniej niż komuniści w Kerali…

5 komentarzy:

zmowa pisze...

Niesłychane. To znaczy, że komuniści nie dali rady popsuć ludzi? Czy też to znaczy coś innego? To tutaj można zjeść lucjana czy dopiero na Goa?
Pan Niezdecydowany wygląda na odprężonego i zadowolonego. Ja też chcę do Indii!

zmowa pisze...

Chciałabym zmienić mój podpis, ale nie jestem w stanie

winawina pisze...

Ten fakir z dwoma napojami w rukach to aby nie Piotrpan? Wyobraźcie sobie, że całe to mrowie ludzkie szuka Idei, Wodza, Czynu. Dawajcie ich tutaj. Zamiast gnić u siebie,niech u nas popracują w winnicach i winiarniach, niech poznają wielki europejski kraj. Komunista opowiadał, że w Indiach indianie robią kupy na szosach. Taka kupa schnie błyskawicznie i zostaje po niej sucha pylasta kupka. Wiejący w południe wiaterek unosi ten pył nafaszerowany larwami tasiemca. Wszyscy to mają.

zmowa pisze...

No i co taka cisza zapadła? Bo my się tutaj denerwujemy!

pan piotr pisze...

już :)