Nie wiadomo czy to siła sugestii, czy najprawdziwsza prawda.
Naganiają, ale jakby mniej. Namawiają, ale dyskretniej. Reklamują wycieczki,
ale delikatniej (choć owszem, wszystko jest oblepione plakatami).
W książce przeczytanej przez P. było napisane, że lotnisko w
Kerali jest zarządzane wzorowo. I faktycznie, lotnisko malutkie, ale
czyściusieńkie (P. zapewnia, że w każdym pisuarze była kostka zapachowa),
wszystko poszło sprawnie, bagaże wyjechały, a taksówkę udało się zamówić bez
przepychanek z kierowcami. Wszyscy grzecznie czekali przy stanowisku PrePaid,
gdzie klienci płacą z góry. Zupełnie co innego, niż w Kalkucie, gdzie przy
takim samym stanowisku mokła tylko zdenerwowana i skotłowana kolejka turystów,
a taksówkarze chodzili z boku i wykrzykiwali nieprzyzwoite ceny złośliwie się
uśmiechając.
Dzisiaj podeszliśmy do kilku rykszarzy zbitych w kupkę, żeby
nas zawieźli na stację kolejową. Pokiwali do nas głowami i skierowali na…
początek kolejki. Bo to był normalny postój, jak w Polsce. Zrobiło nam się
trochę głupio, że jesteśmy tacy niewychowani.
Ale największym przeżyciem była budka z sokami. Na pozór
normalna, jakich mijaliśmy w Kalkucie i Delhi. Tylko, że ta była
skomputeryzowana i pan wydawał rachunek. Piękny taki, lśniący, ciągle jeszcze
jest na honorowym miejscu w portfelu P. Nie mamy zdjęcia budki, ale mamy
zdjęcie człowieka, który nie mógł się zdecydować, więc kupił sobie dwa soki na
raz. Melonowy i ananasowy.
Ach, bym zapomniała. Tam, w Bengalu, też rządziła
Komunistyczna Partia Indii (Marksistowska), trzymała się dłużej i mocniej niż komuniści
w Kerali…
5 komentarzy:
Niesłychane. To znaczy, że komuniści nie dali rady popsuć ludzi? Czy też to znaczy coś innego? To tutaj można zjeść lucjana czy dopiero na Goa?
Pan Niezdecydowany wygląda na odprężonego i zadowolonego. Ja też chcę do Indii!
Chciałabym zmienić mój podpis, ale nie jestem w stanie
Ten fakir z dwoma napojami w rukach to aby nie Piotrpan? Wyobraźcie sobie, że całe to mrowie ludzkie szuka Idei, Wodza, Czynu. Dawajcie ich tutaj. Zamiast gnić u siebie,niech u nas popracują w winnicach i winiarniach, niech poznają wielki europejski kraj. Komunista opowiadał, że w Indiach indianie robią kupy na szosach. Taka kupa schnie błyskawicznie i zostaje po niej sucha pylasta kupka. Wiejący w południe wiaterek unosi ten pył nafaszerowany larwami tasiemca. Wszyscy to mają.
No i co taka cisza zapadła? Bo my się tutaj denerwujemy!
już :)
Prześlij komentarz