Rano 7.11 była akcja "Kupmy książkę". Wstaliśmy jakoś w nocy bo już o siódmej rano i poszliśmy w kierunku College Street market na bazar książkowy. Dotarliśmy tam trochę na około zahaczając o dzielnicę rządową BBD Bagh i prześlizgując się przez jakiś straszny bazar, na którym chyba nigdy nie widzieli białego człowieka. Gwoli wyjaśnienia, w Indiach bazarem nazywane jest kilka kwartałów, na których się handluje. Zanim przyjechaliśmy na Keralę, uważałem że całe Indie to jeden wielki bazar. No ale tu rządzili długo komuniści więc badylarstwo nie miało szansy się rozwinąć.
Na College Street doszliśmy za wcześnie, więc wstąpiliśmy na kawę do jakiegoś podobno słynnego przybytku myślicieli. Na schodach uwieczniłem chyba to co wykoncypowali:
Po wypiciu kawy okazało się, że księgarnia, do której przyszliśmy już nie działa. Trudno, cóż począć :) Przeszliśmy się jednak trochę po bazarze i według mnie to trochę taki skład makulatury. Pewnie to zależy od części, w której się znajdujemy ale tam były same podręczniki. Oceniając po informatycznych, były to tylko stare podręczniki. Jeśli nie skład to antykwariat, ale to brzmi zbyt szumnie.
Po zakupach na Park Street podeszliśmy na pocztę aby wysłać książki. Kasia była ciekawa czy będzie tam jeszcze "jej pan" i był. Szef wszystkich szefów poczty przy Park Street, czyli pan Firana. Uczesany w tzw. stylu czeskim z przodu krótko i na boki a z tyłu długo. Porwał przed wejściem do budynku nasze torby i zaczął pakowanie. Znalazł odpowiedni karton, pobiegł dokupić taśmy klejącej i sprawnie wszystko poskładał. Paczkę kartonową przekazał do pierwszego pomagiera do obszycia w materiał. W tym czasie Kasia już wypełniała druczek do wysyłki.
Po wypełnieniu został przekazany do drugiego pomagiera. Po co wypełniać to samo pięć razy jeśli toczący się dziadziunio może powędrować gdzieśtam i zrobić xero :)
Skserowane papierki należy poprawnie poskładać. To jest odpowiedzialne zadania więc robi to Firana. Po zaszyciu paczki należy ją zaadresować markerem i opieczętować woskiem - wymóg formalny... Na gotowym dziele doszywa się 3 kopie druczku, to robi trzeci pomagier. Ostatni etap już stojąc w kolejce bo za dwie minuty zaczyna się przerwa obiadowa.
W całej akcji wypełniamy druczek, adresujemy paczkę i płacimy za przesyłkę. Imponująca usługa za 150 rupii, czyli 9 zł.
3 komentarze:
Bardzo ciekawie to zostało opisane.
W sumie samo wysyłanie paczek jak widać może nie być niczym skomplikowanym i zarazem przyjmuje dość ciekawą formę. Ja również niedawno czytałem na stronie https://www.sendit.pl/blog/wysylanie-paczki-za-granice-jak-to-zrobic o tym jak wysyłać paczki za granicę i muszę przyznać, że jest to dość łatwe.
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz